Po co ty w ogóle sięgasz po tę piwną Belgię? Przecież to zakurzona tradycja klasztornych browarów, z długimi godzinami spędzonymi na wyciszeniu i niemal metafizycznym kontakcie z piwem. Nuuuda. A Ty jesteś urodzonym hop-headem, uwielbiasz gorycz i amerykański chmiel. Cenisz prostotę i brzydzisz się jakąkolwiek egzaltacją. A jednak Belgia ma tę swoją nutę, która za Tobą chodzi i nie daje spokoju… I nagle - eureka! - pojawia się Belgian IPA. Piwo, które łączy w sobie oba światy: masz Belgię i masz Amerykę. Masz tradycję ze swą pieczołowitością i masz spontaniczność w rozmachem. Żyć, nie umierać! Goedemorgen - dzień dobry!Warzenie Belgian IPA to zawsze dylemat. Czy ma być więcej Belgii, czyli charakterystycznych owocowych nut od belgijskich drożdży? Czy może więcej Ameryki: zdecydowanej, charakterystycznej dla IPA goryczy i porywającego cytrusowo-żywicznego aromatu?